niedziela, 5 lipca 2015

II



Kiedy jego ręce wędrują pod moją bluzkę zaczynam się zastanawiać co my w ogóle robimy.
Nadal nie potrafię przestać oddawać jego pocałunków. Po chwili przytomnieję i odpycham go od siebie a sama kładę się do tyłu na stół i zakrywam twarz dłońmi.
-Ja pierdole, co my odwaliliśmy? – patrzę na Zbyszka, który sam nie wie co ma powiedzieć.
-Chodź zaprowadzę cię do łóżka. – ciągnie mnie za rękę i już po chwili każe kłaść się spać. Przykrywa mnie kołdrą, składa delikatny pocałunek na czole i wychodzi z pokoju. Choć jeszcze przed chwilą byłam cholernie zmęczona, teraz nie mogę zasnąć. Myślę o Zbyszku. Czy to, co się przed chwilą wydarzyło coś zmieni? Może w końcu nie będziemy się kłócić? Po chwili wstaję z łóżka, ściągam koszulkę i spodenki. Z walizki wyciągam dawno schowane papierosy. Wychodzę na balkon, wcześniej zarzucając na ramiona koc. Odpalam papierosa i siadam w wygodnym fotelu. Nogi zarzucam na barierkę i rozkoszuję się dymem rozchodzącym się w moich płucach. Po kilku wypalonych papierosach nie mam już siły nawet wejść do domu, więc usadawiam się wygodnie i zasypiam na balkonie…
Nagle otwieram oczy i uświadamiam sobie, że jestem niesiona. Podnoszę głowę i widzę Zbyszka, który kładzie mnie do łóżka.
-Coś ty tam robiła? – okrywa mnie kocem, pod którym leżałam – Poza tym od kiedy palisz?
-Chcę spać, jutro pogadamy. – słyszę jak się podnosi i wychodzi z pokoju. Po chwili znów zasypiam.

Budzę się i nie wiem, co się ze mną dzieje. Głowa mi pęka a w ustach czuję suszę. Zarzucam na siebie byle jaką koszulkę i schodzę do kuchni. Pochłaniam prawie całą butelkę wody naraz. Dodatkowo połykam tabletkę, która ma złagodzić ból. W domu panuje przerażająca cisza. Nie mogę znaleźć sobie miejsca. Jest dopiero 8, chłopaki jeszcze śpią. Postanawiam iść pobiegać. W końcu trzeba dbać o formę. Ubieram odpowiedni strój i buty. Zakładam słuchawki i odpalam ipoda z moimi ukochanymi piosenkami. Pogrążona w muzyce i rozmyślaniu biegnę w stronę pobliskiego parku. Analizuję wydarzenia z wczorajszego dnia. Nie mogę zrozumieć, dlaczego pozwoliłam Bartmanowi na te pocałunki. Chciał wykorzystać to że jestem pijana. Nie, przecież mogłam jakoś zareagować. Ale wręcz przeciwnie. Podobało mi się to. Muszę przyznać, że dawno nikt mnie tak nie kręcił jak on. Mimo, że to mój odwieczny wróg. Nawet nie wiem, kiedy mija półtorej godziny odkąd wyszłam z domu. Powolnym krokiem idę w kierunku miejsca zamieszkania. Przekraczam próg i widzę zdziwioną minę swojego brata.
-To Ty uprawiasz jakiś sport? Myślałem, że jedynie grasz na xboxie – zaśmiał się i zmierzwił mi włosy. Oburzona zostawiam go samego i kieruję się do swojego pokoju. Biorę potrzebne rzeczy i idę do łazienki. Po blisko godzinnej kąpieli wychodzę już ubrana.
 Zakrywam wszystkie ślady zmęczenia i niewyspania idealnym makijażem po czym wędruję do kuchni. Robię sobie kanapki i latte. Z jedzeniem udaję się przed telewizor. Skacząc po kanałach trafiam na interesujący mnie program i skupiam się na nim. Dziwnym trafem jeszcze nie spotkałam Zbyszka. Idę do swojego pokoju, na balkon i szukam papierosów, które tam zostawiłam, jednak za nic nie mogę ich znaleźć. Gdzie ja je zostawiłam? Wiem, Bartman musiał maczać w tym te swoje wielkie łapska. Bez pukania wchodzę do jego pokoju i widzę go leżącego na łóżku tyłem do drzwi. Podchodzę do niego i delikatnie go próbuję obudzić.
Chłopak otwiera oczy i gdy mnie widzi, na jego twarzy maluje się zaskoczenie.
-Gdzie są moje fajki? – od razu przechodzę do tematu, z którym do niego przyszłam.
-Czemu palisz? – odpowiada pytaniem na pytanie, czego wprost nienawidzę. Stoję z założonymi na piersi rękoma i patrzę na niego.
-To raczej nie twój interes. Możesz mi je oddać? – zaczynam się denerwować tą jego gadką i zachowaniem.
-Nie chcę żebyś paliła. – mówi wprost – Szkoda zdrowia.
-Ty się o moje zdrowie nie martw. Jeśli mi ich nie oddasz i tak zaraz pójdę do sklepu i kupię nową paczkę. – patrzę na niego i wyczekuję reakcji. Widzę jak się podnosi i wędruje w stronę szafy. Wyciąga z szuflady moją paczkę papierosów i zapalniczkę. W tym czasie ja rozglądam się po jego pokoju. Tak jak i reszta pomieszczeń w domu jest wspaniale urządzony. Podchodzę do biurka i biorę do ręki ramkę ze zdjęciem. Uśmiecham się patrząc na zdjęcie zrobione 7 lat temu. Jestem na nim ja, Misiek, Zibi i Kaja – jego siostra. Spędzaliśmy razem wakacje nad morzem. Czuję na swoich włosach oddech Bartmana. Stoi bardzo blisko a ja czuję na rękach gęsią skórkę. Boże co on ze mną robi! Odwracam się szybko i wystawiam do niego rękę. Po chwili kładzie na niej paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Dzięki. Następnym razem ich nie ruszaj. – Uśmiecham się – I nie mów Michałowi. Proszę. – Patrzę mu w oczy i widzę w nich, że się zgadza.
-Nie powiem, pod warunkiem, że nie będziesz dużo paliła. To Ci naprawdę szkodzi. – pogłaskał mnie po policzku. Lekko skinęłam głową i wymijając go wyszłam z pokoju. Poszłam do siebie i schowałam papierosy. Reszta dnia minęła dziwnie spokojnie. Na kolację zamówiliśmy pizzę i zrobiliśmy wieczór filmowy. Oczywiście alkoholu nie piliśmy. Po wczorajszym wieczorze wolę zostać abstynentką. Następnego dnia budzę się przed 7. Tak jak poprzedniego dnia wybieram się by pobiegać. Ubieram się stosownie do pogody i ruszam na godzinną przebieżkę. Kiedy wpadam do domu jestem już zmęczona a przede mną jeszcze praca. Biorę szybki prysznic i ubieram się.
Trening mija zadziwiająco szybko. Po powrocie do domu zamieniam się w kucharkę i specjalnie na życzenie chłopaków gotuję mega porcję spaghetti. Jeju utuczę ich i to mnie trener zabije. No ale czego się nie robi dla nich i tych ich maślanych oczu. Po kolejnym treningu wracam już trochę bardziej zmęczona. Zarówno Zbyszek jak i Michał idą się położyć a ja siadam przed telewizorem z paczką chipsów. Tak, tak. Rano biegam a po południu się objadam. Kiedy słyszę dzwonek do drzwi niechętnie podnoszę tyłek z kanapy. Po chwili otwieram drzwi a przede mną stoi jakaś dziewczyna. Pomarańczowa twarz, niemal białe włosy i brwi od linijki. Nie wspomnę już o różowej sukieneczce i butach w tym samym kolorze. Sama nie wiem czy śmiać się czy płakać. Pewnie poluje na Zbysia i Misia.
-Przepraszam, a czego pani tu szuka? – pytam dusząc w sobie śmiech.
-Ja do Zbyszka, mogłabyś go poprosić? – wychyla się za mnie żeby zajrzeć do środka. W dodatku denerwująco żuje gumę i mlaska.
-A w jakiej sprawie? – patrzę na nią i zastanawiam się, czego może chcieć od Zbyszka.
-Byliśmy umówieni – mówi a ja wybucham śmiechem.
-Spoko, już po niego idę. Poczekaj chwilkę. – Zamykam drzwi i zadowolona idę do jego pokoju. Wchodzę bez pukania.
-Co tam blondi? – Uśmiecha się do mnie.

-Co to za nowa ksywa? – śmieję się – Zbysiu Misiu jakaś blondi to na ciebie na dole czeka. – wyszczerzyłam się i pociągnęłam go za rękę. Razem zeszliśmy na dół i otworzyłam drzwi. 
-Cześć Zbysiaczku – dziewczyna uśmiecha się i rzuca się mu na szyję. Niemal wybucham śmiechem widząc jego minę. – Ależ ja za tobą tęskniłam. Muszę ci opowiedzieć jak było. Następnym razem musisz pojechać ze mną.
-Paulina, co ty tu robisz? Przecież miałaś nie przychodzić. – Mówi zdenerwowany Bartman a ja uważnie przyglądam się ich rozmowie.
-To było tak dawno. A teraz w końcu możemy być razem. – Dziewczyna uśmiecha się do niego i niemal na niego wskakuje. Bartman patrzy na mnie i jakby szuka ratunku. Ja sama nie mogę przestać się śmiać. Cała ta sytuacja mnie niesamowicie bawi. Kiedy jednak widzę jak mówi bezgłośnie „błagam” postanawiam wkroczyć do akcji.
-Zbyszek, kotku, dlaczego ta pani się do ciebie przytula? – mówię poważnym tonem a dziewczyna w końcu go puszcza. Zbyszek może spokojnie stanąć obok mnie i mnie objąć.
-To wy jesteście razem?! – Niemal krzyczy oburzona. Już prawie nie może wytrzymać.
-Jesteśmy – mówimy jednocześnie. Uśmiechamy się a Bartman skrada mi buziaka. Paulina niemal z krzykiem wybiega z domu a ja w końcu mogę zacząć śmiać się na cały głos. Po chwili dołącza do mnie Zbyszek. Przybija mi piątkę.
-Niezła z ciebie aktorka, Lila. – Przytula mnie i wędruje do kuchni.
-Wisisz mi przysługę, Bartman. – Uśmiecham się słodko a w głowie układam już plan jak wykorzystać Zbysia Misia. 




~*~
Cześć!
Jako, że ilość wyświetleń przekroczyła magiczny 1000 mam dla Was kolejny rozdział. 
Mam nadzieję, że Wam się spodoba.

Bardzo proszę o komentarze. To naprawdę motywuje :)

Jak Wasze wakacje? Wyjeżdżacie gdzieś? A może już się opalacie na pięknych plażach?

Enjoy ! :*

14 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Czekam na następny! Kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bartmana rączki świerzbią :D
    a akcja z tą Paulina... mistrzostwo :D
    pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nowy u braci Penchev :)
      http://przeznaczony.blogspot.com/2015/07/2samotnosc-nie-bierze-jencow-albo.html
      i nowy na Zbysiu
      http://ukryci.blogspot.com/2015/07/2nie-ma-nic-bardziej-namietnego-w.html

      Usuń
  3. akcje na końcu mistrzowska :D aż boję się myśleć jak Lilka chce wykorzystać Bartmana :D czekam na kolejny i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ona mu zrobi? :D Ej to musi być coś super!:D
    Czekam czekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne <3
    Kiedy kolejny rozdział? :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodaj dzisiaj rozdział. Proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Matt Anderson i Wojtek Włodarczyk. Niezłe połączenie, prawda? :)
    W każdym bądź razie zapraszam na nowe opowiadanie. Którego z bohaterów wybierze na końcu Dominika? Dowiesz się czytając :D
    http://wyborylosu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Czy rozdział pojawi się dzisiaj? :)

    OdpowiedzUsuń