Budzę się i spoglądam na telefon. Godzina 12 z minutami a ja
nie mam siły na nic. Przerażona uświadamiam sobie, że o 15 mam się stawić w
siedzibie Jastrzębskiego Węgla, podpisać umowę z prezesem, poznać wszystkich i
co najlepsze, nareszcie pokazać, że mała blondynka też dużo potrafi! Ciągle
jeszcze na pół śpiąco schodzę po schodach i kieruję się do kuchni. Zerkając w
lustro w przedpokoju krzywię się na swój widok. Otwieram lodówkę i nie wiem czy
mam się śmiać czy raczej płakać. Jedyną jadalną rzeczą są owoce i jogurt.
Serio? Tak żywią się sportowcy? Rozglądam się po domu w poszukiwaniu chłopaków,
lecz żadnego z nich nie znajduję. Wracam do kuchni i robię sobie szybkie
śniadanie. Jogurt, płatki i owoce, lekko i zdrowo. A jak. Trzeba trzymać linię.
Powinnam znowu wrócić do biegania. Albo zapiszę się na siłownię. A może w
pracy, gdy chłopaki będą mieli treningi będę mogła ćwiczyć. Rozmyślając
pochłaniam śniadanie. Po chwili idę znów do swojego pokoju. Biorę długi
prysznic i ubrana w czarną koronkową bieliznę wchodzę do pokoju. Jako że
jeszcze się nie rozpakowałam szukam jakichś sensownych ubrań w walizce.
Rozkładam rzeczy na łóżku i próbuję wybrać coś idealnego. Nagle słyszę, że ktoś
wszedł do pokoju. Odwracam się i zauważam w drzwiach Zbyszka.
-Bartman, idioto, nie nauczyli cię w domu pukać?! –
wrzeszczę na pół domu i rzucam w niego leżącą nieopodal szpilką. A on sobie nic
nie robi tylko nadal stoi w drzwiach.
-Fajne widoki, chyba będę częściej cię odwiedzał. – szczerzy
się pod nosem i wychodzi a ja żegnam go środkowym palcem. Uhhh Boże ale ja go
nienawidzę! Ja mu wczoraj naleśniczki zrobiłam a on nadal jest takim debilem!
Siadam przy toaletce i wykonuję delikatny makijaż. Włosy pozostawiam
rozpuszczone, lekko je prostuję. Zakładam przygotowane wcześniej ubrania.
Przeglądam się jeszcze raz w lustrze i idę na dół.
-Cześć Michaś. – Witam się z bratem i całuję go w policzek.
-No, no siostra, ale Ty wyrosłaś. – śmieje się ze mnie i
upomina, że za pół godziny musimy wyjechać.
-Po treningu musimy pojechać na zakupy, wasza lodówka to
dno. Ledwo znalazłam coś co można zjeść. – skrzywiłam się – Tak w ogóle to
gdzie wy byliście ?
-Na śniadaniu w Maku – wyszczerzył się a ja walnęłam sobie w
czoło przysłowiowego „face palma”. Załamka normalnie.
-Nie będziesz się tak śmiał jak powiem trenerowi. – teraz to
ja się uśmiechnęłam słodziutko i wymijając go poszłam do salonu, gdzie siedział
Bartman. Bez skrępowania zabrałam pilota i przełączyłam na TVN Style. On
jedynie się na mnie popatrzył a po tym jak zmierzyłam go wzrokiem nawet się nie
odezwał. Po chwili wyszedł i pognał schodami na górę. Jakiś czas później i ja
poszłam po swoje rzeczy, potrzebne dokumenty schowałam do torby i gotowa
zeszłam do zbierających się chłopaków. Wyszłam z domu i zajęłam miejsce z
przodu, obok kierowcy w samochodzie Miśka. Po chwili i oni do mnie dołączają.
-Cholera, Ty jesteś mniejsza a tu nawet miejsca na nogi nie
mam. Mogłabyś łaskawie się zamienić miejscem? – wkurzony spojrzał na mnie.
-Trzeba było pić mniej mleka Zbysiu – odwróciłam się do
niego, słodko uśmiechnęłam i posłałam buziaczka. On oburzony jedynie pięknie
przeklnął sobie pod nosem i odwrócił głowę. Misiek wybuchł śmiechem i skupił
się na drodze. Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu. Z uśmiechem
popatrzyłam na ekran i od razu odebrałam.
-Cześć kochanie! Co słychać?
-…
-Ja też tęsknię! Przyjeżdżaj już!
-….
-Naprawdę?! Już się nie mogę doczekać. Daj znać jak
zarezerwujesz bilet. Kocham Cię. Buziaki! – odkładam telefon i przyglądam się
zaciekawionym minom chłopaków. Pewnie pomyśleli, że mam kogoś. A to moja
ukochana przyjaciółka, prawie siostra, Pola. Poznałyśmy się w Ameryce, razem
mieszkałyśmy, imprezowałyśmy i chodziłyśmy na zakupy. Skończyła psychologię,
dzięki czemu, w gorszych chwilach mojego życia zawsze miałam w niej oparcie.
Miała wracać do Polski w najbliższym czasie, a ja już planowałam sprowadzić ją
do swojego nowego domu. W końcu przyda mi się pomoc w poskromieniu tych
mutantów.
-No co? – mówię, gdy czuję na sobie wzrok chłopaków.
-Masz kogoś? – pyta mój ukochany braciszek.
-Nawet jeśli, to chyba Ci to nie przeszkadza prawda? –
Uśmiecham się patrząc na niego. Misiek spowrotem skupia się na prowadzeniu
samochodu. Dojeżdżamy na halę przed którą zauważam zawodników JW(tak, obczaiłam
ich na fejsie). Wysiadam z samochodu i ramię w ramię(albo ramię w łokieć – jak
kto woli) idę obok Michała w kierunku wejścia do budynku. Za mną idzie Bartman,
którego wzrok czuję na swoim tyłku.
-Zibi, nie patrz tak na mój tyłek bo będziesz miał twardo
między nogami i miękko w kolanach – uśmiecham się pod nosem i słyszę śmiech
Michała oraz dwóch innych chłopaków stojących w pobliżu. Brat otwiera przede
mną drzwi i prowadzi pod gabinet prezesa. Tam się rozstajemy a ja po wzięciu
głębokiego oddechu pukam i po usłyszeniu „proszę” wchodzę pewnie do gabinetu.
Rozmowa przebiega po mojej myśli, wszystko jest już obgadane, składam swój
podpis w kilku miejscach i z uśmiechem w twarzy w towarzystwie Gródeckiego
zwiedzam cały obiekt. Na koniec zostawiamy sobie hale, miejsce, w którym
chłopaki właśnie wylewają z siebie siódme poty. Wchodząc na salę słyszę
śmiechy, odgłos piłki uderzanej o parkiet oraz krzyki trenera. Kiedy drzwi
trzaskają wszyscy odwracają się w naszym kierunku a na twarzach chłopaków widzę
zaskoczenie i coś w rodzaju rozbawienia. Pewnie jeszcze nie wiedzą, co ich ze
mną czeka. Uśmiecham się sama do siebie i idę w kierunku trenera wraz z
prezesem. Po krótkiej rozmowie, której oczywiście wszyscy starają się
przysłuchiwać, z zadowoleniem ściskam dłoń trenera.
-Chłopaki, to jest pani Lilianna Kubiak, siostra waszego
kolegi Michała.
-O jakaś nowa sekretarka? – słyszę śmiechy połowy drużyny.
Sama uśmiecham się pod nosem i widzę ten gest również u Michała i Zbyszka.
-Cześć, jestem Lila i będę waszą nową fizjoterapeutką –
uśmiecham się szeroko i macham do nich. – mam nadzieję, że się polubimy. – przestępuję
z nogi na nogę patrząc na nich i ich śmieszne wyrazy twarzy.
-Macie być mili dla pani Lilianny, bo jej ręce mogą zadać
wam dużo bólu. – prezes z uśmiechem kładzie rękę na moim ramieniu – a gdyby ci
podpadli, śmiało od razu przychodź do mnie.
-Mam nadzieję, że nie będzie takiej potrzeby, prawda? –
zwracam się do chłopaków a oni tylko kiwają głowami. Po chwili prezes nas
opuszcza a cała drużyna zaczyna się ze mną witać. Znam już mniej więcej ich
nazwiska i numerki na koszulkach. Z trenerem ustaliłam, że jestem na każdym ich
treningu, dodatkowo po meczach pomagać mi będzie ich maser. Trener wypuszcza
chłopaków wcześniej a ja w tym czasie zapoznaję się z obiektem i przed drzwiami
szatni czekam na brata i Zbyszka. Od razu jedziemy do galerii na spore zakupy. Kupujemy
wszystko, co potrzebne, by zapełnić lodówkę, dużo napojów i oczywiście alkohol.
Chłopcy stwierdzili, że trzeba mnie jakoś dobrze powitać, więc musimy się razem
napić wódeczki. Michał pojechał zapakować wszystko do samochodu a ja w tym czasie
wraz ze Zbyszkiem udałam się by kupić coś nowego do ubrania. Zauważyłam, że
wszystko co kupiłam w Stanach rok temu, w Polsce dopiero pojawia się w
sklepach. Wyprzedzam modę normalnie! Tak więc, kiedy wrócił Michał zostawiłam
ich samych i udałam się do Triumphu po nową bieliznę. Po długich poszukiwaniach
udaję się do przymierzalni. Kiedy przyglądam się w lustrze nowemu
biustonoszowi, wpada Bartman.
-Ej Misiek tu jest! – krzyczy i dalej na mnie patrzy. – ja
to znowu mam wyczucie. – śmieje się i chowa za wiszącym materiałem gdy chcę go
uderzyć. Po chwili wpada również mój braciszek.
-O młoda, nie jest źle. Możesz brać. – śmieje się i przybija
„pionę” z Zibim. Patrzę na nim zirytowana i zdając się na ich gust, wysyłam ich
na sklep w poszukiwaniu czegoś idealnego dla mnie.
-Znalazłem coś idealnego! – wpada roześmiany Michał i
pokazuje mi majtki wyszczuplające a ja niemal nie płaczę ze śmiechu. Wyrzucam
go z przymierzalni a zaraz pojawia się Bartman.
-Ten będzie idealnie na Tobie leżał – podaje mi wieszak i wychodzi
a ja z uśmiechem przyglądam się seksownemu koronkowemu zestawowi w kolorze
krwistej czerwieni i już wiem, że zawita w mojej kolekcji. Po chwili kieruję
się do kasy i widzę chłopaków na ławeczce przed sklepem pijących shake z Maka.
Płacę dość sporą sumkę za swoje zakupy i dołączam do nich. Zabieram napój
Zbyszkowi i zadowolona idę w kierunku samochodu. Panowie podążają za mną i już
po kilkunastu minutach znajdujemy się w domu. Rozpakowujemy zakupy i
przygotowujemy produkty na grila. Dobrze, że dziś sobota i chłopcy jutro mają
wolne. Jest koniec sierpnia, więc pogoda nie jest najgorsza i możemy dłużej
posiedzieć w ogrodzie. Udaję się do swojego pokoju i zaczynam rozpakowywać
swoje walizki. Jest tego bardzo dużo i już sama nie wiem, w co włożyć ręce. Stwierdzam,
że muszę kupić jakąś szafkę na buty. Po rozpakowaniu się, ubieram się i idę do ogrodu gdzie
chłopcy próbują rozpalić ogień. Wieczór spędzamy w miłej atmosferze, oczywiście
wszyscy przesadzamy z alkoholem. Michaś opuszcza nas chwilkę po północy, a
Zbyszek przynosi jeszcze jedną butelkę Finlandii. Sama nie wiem, dlaczego nie
potrafię sobie odmówić. Przy okazji wylewam wszystkie swoje żale w jego
kierunku.
-Ty to zawsze się ze mnie śmiałeś. Bo byłam brzydka. I
gruba. – patrzę mu prosto w oczy. – a ja Ciebie tak lubiłam. Ty byłeś zawsze
przystojny. I dlatego mnie nie lubiłeś. Bo ja nie byłam ładna. - gadam co mi
ślina na język przyniesie a on patrzy na mnie jak zaczarowany.
-Wiesz, że to nie było tak. Też cię zawsze lubiłem tylko nie
chciałem się przyznać. Bo wszyscy by się ze mnie śmiali. – delikatnie zaczesuje
mi włosy za ucho a ja nie mogę oderwać wzroku od jego ust. Tak bardzo
chciałabym ich posmakować. – chodź zaprowadzę cię do łóżka – wstaje lekko się
chwiejąc i podaje mi rękę. Jak mała dziewczynka buntuję się i za nic w świecie
nie chcę się ruszyć z miejsca. Zbyszek ma mnie chyba już dość, więc bierze mnie
na ręce i próbuje ze mną powoli iść. Kiedy zaczynam piszczeć on bez słowa
zamyka mi usta pocałunkiem. Sadza mnie na ogrodowym stole i stojąc między moimi
nogami nie przestaje mnie całować. Kiedy jego ręce wędrują pod moją bluzkę
zaczynam się zastanawiać co my w ogóle robimy.
~*~
Witam ponownie,
zostawiam dla Was kolejny epizod mojego opowiadania. Widząc rosnącą liczbę wyświetleń jeszcze lepiej mi się dla Was pisze, :)
Jak myślicie, czy Lilka pozwoli na coś więcej Zbyszkowi?
komentuj, oceniaj, motywuj !
To opowiadanie jest MEGA!!! Ja tam myślę, że ona nie da się Zibiemu tak łatwo, ale przeczuwam tu jakiś romans! :D
OdpowiedzUsuńKiedy można spodziewać się następnego?
Pozdrawiam :*
myślę, że kolejny najpóźniej koło piątku :)
Usuńpozdrawiam :*
o w mordeczkę, moja mina wygląda mniej więcej tak :O
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, już kocham jej charakter i płaczę przy jej tekstach :D
po drugie, ja się spodziewałam, że ona coś ten tego do Zbycha, ale że Zbych do niej to już nie :O
a po trzecie, szybko przeszli do rzeczy, alkohol zawsze pomaga :D
już nie mogę doczekać się następnego ;*
zapraszam na małe co nieco u mnie :3
http://mojwlasnylos.blogspot.com/ - Rafał Buszek i Piotr Nowakowski
http://ukryci.blogspot.com/ - Zbigniew Bartman
http://przeznaczony.blogspot.com/ - Bracia Penchev (tak, wszyscy bracia :D)
http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/ - Andrzej Wrona
a no i sądzę, iż Lilka mu jednak nie pozwoli :D
Usuńbuziaki <3
Oni to się zachowują raczej jak stare dobre małżeństwo, a nie jak wrogowie. Coś o tym wiem :) Myślę, że Lilka się opamięta i nie pozwoli na dużo Bartmanowi. Jakby Bartman przyniósł Lilce te majtki wyszczuplające to bardziej uwierzyłabym, że są wrogami.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
A co na to Michał? :>
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na nastepny rodział <3
No no bardzo mi sie podoba ^^ zaczyna się ciekawie <33.Jesteś chętna zapraszam do mnie :) http://siatkarskieemocjesiatkarskiedylematy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń