sobota, 25 lipca 2015

V

UWAGA! ROZDZIAŁ +18. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

~*~

-Właściwie to – zaczął Bartman, lecz przerwała mu jego mama.
-Ja od zawsze wiedziałam, że wy do siebie pasujecie – zaczęła pani Jadzia. – a Ty w końcu znalazłeś kogoś na poziomie – zwróciła się do syna – A ty Liluś, kochanie, zmizerniałaś w tej Ameryce. A niby tam to wszyscy otyli. Może zrobię wam jakiś obiad?
-Dzień dobry pani Jadziu – mój brat przerwał jej monolog i uściskał i ucałował mamę swojego przyjaciela.
-Michałku, ty też coś schudłeś – poklepała go po brzuchu – no to dzieciaczki wy zbierajcie się na mecz a ja tutaj zostanę i przygotuję wam wspaniałą kolację! – chłopakom aż zaświeciły się oczy, oczywiście panu Leonowi również, gdyż on jak nikt inny znał możliwości swojej żony. – Tylko wygrać macie! Bo zjem wszystko sama z Lilką. – puściła do mnie oczko a ja uśmiechnęłam się do niej. Od zawsze uwielbiałam tą kobietę. Jest jeszcze dużo czasu do meczu, lecz ja dostałam dyspozycję by zjawić się wcześniej i rozmasować i naciągnąć chłopaków przed meczem. Dzięki temu wieczór mam wolny i to masażyści będą ich regenerować, jeśli będzie to potrzebne. Wychodzimy z domu wraz z panem Leonem, który w przeciwieństwie do pani Bartman, nie darowałby sobie, gdyby opuścił mecz pierworodnego.
Pierwszy mecz sezonu 2013/2014 odbywał się na hali Jastrzębskiego, gdzie zawitali siatkarze BBTSu. Wchodząc na salę ujrzałam rozgrzewających się siatkarzy. Oczywiście nie omieszkali nie skomentować mojego jakże sportowego stroju. No co, w szpilkach nie można biegać? Można! A my dziewczyny jesteśmy w tym bezkonkurencyjne. Po kilkunastu minutach, gdy przygotowałam swój gabinet pojawiają się po kolei siatkarze. Uwielbiam tych ludzi, tylko oni potrafią tak szybko poprawić mój humor. Po chwili wchodzi do mojego gabinetu siatkarz z numerem 9. na koszulce.
-Lilka, przepraszam za mamę, za to, że myśli, że jesteśmy razem. Jak tylko wrócimy z meczu to ja jej wszystko powiem, obiecuję. – zaczyna Bartman a ja z uśmiechem go uciszam.
-Spokojnie Zibi, uwielbiam panią Jadzię. Nic jej nie musimy mówić, nie lubię gdy jest smutna. – uśmiecham się – samo się to jakoś rozwiąże. Rozbieraj się – mówię i wskazuję, by położył się na łóżku. Już po chwili rozmasowuję jego mięśnie na barkach. Nagle czuję jego rękę na swoim udzie, pod spódnicą.
-Z tej perspektywy też wyglądasz całkiem całkiem. – mówi z uśmiechem na ustach i nadal nie zabiera dłoni.
-Bartman zboczeńcu, jedno ci w głowie. – śmieję się i lekko uderzam go w tył głowy. W końcu gdybym zrobiła to mocniej to jego trener by mnie zabił. Nachylam się nad nim i szepczę do ucha – wygraj to. – klepię go po plecach i każę wstać z łóżka.
-Jakaś lepsza motywacja by się przydała – nachyla się i pokazuje swój policzek a ja bez zastanowienia chcę dać mu w niego buziaka. Oczywiście jak na Bartmana przystało, nie byłby sobą gdyby nie odwrócił głowy i nie pocałował mnie w usta. Śmieję się z niego i niemal siłą wypycham go z gabinetu. Gdy wchodzi do niego Kubiak i patrzy na mnie podejrzliwie, mam nadzieję, że niczego się nie domyśla.
-O braciszku, przyszedłeś na masażyk? – wystawiam mu język i gdy jest gotowy zaczynam roztasowywać go. – Misiu, bo jest sprawa.
-No co tam młoda? – mruczy pod nosem.
-Bo pamiętasz, opowiadałam ci o mojej przyjaciółce, Melce. Mieszkałyśmy razem w Stanach. – robię chwilę przerwy by usłyszeć z jego ust potwierdzenie. – Widzisz, bo ona jutro wraca do Polski i cotynatoabyzamieszkałaunas? – mówię na jednym oddechu i oczekuję reakcji Miśka jak człowiek skazany na śmierć na wydanie wyroku uniewinniającego. Po chwili, gdy przeanalizował moje słowa odwraca się do mnie a jego twarz przybrała kamienny wyraz. W myślach powtarzam jak Mantuę: zgódź się, zgódź się.
-No wiesz – Misiek udaje, że się zastanawia – a ładna chociaż jest? – śmieje się z mojej miny a ja już wiem, że się zgodził.
-Noo tak samo piękna jak ja – wyszczerzyłam się do niego.
-Kurde, to w końcu piękna czy bestia? – zaśmiał się i niemalże wybiegł z mojego gabinetu potykając się o swoje długie nogi.
-Dupek! – zdążyłam jedynie krzyknąć i po chwili wykonałam telefon do mojej siostry – Amelii – by przekazać jej dobrą wiadomość. Po dość krótkiej rozmowie obiecuję odebrać ją z dworca w Jastrzębskim Zdroju. Po kilkunastu minutach poprawiam na sobie strój, przeczesuję włosy i udaję się na halę. Po drodze witam się z partnerkami Michała Łasko i Damiana Wojtaszka, które zdążyłam już poznać i naprawdę polubić. Siadam zaraz przy płycie boiska i wyciągam swojego iPhona. Postanawiam zrobić chłopakom kilka zdjęć. Chodzę między nimi i uwieczniam na telefonie ich głupie miny. Po chwili mam już prawie z każdym z nich „samojebkę a’la Karol Kłos”. Przeglądając galerię śmieję się z naszych min, póz, mistrzów drugiego planu.
-A ze mną to nie chcesz mieć zdjęcia? – słyszę za sobą Bartmana i czuję jego dłonie na swoich biodrach.
-Z Tobą zawsze i wszędzie Zbysiu – śmieję się i wyciągam rękę z telefonem. Pozujemy do przedniej kamerki niczym Anja Rubik i Sasha Knezevic. Już po chwili mam przynajmniej 100 naszych zdjęć.
-No to teraz leć ich rozwal a ja dodaje nasze zdjęcie na fejsa i insta – uśmiecham się do niego – będę fejmem! – odwracam się i idę w kierunku trybun a za sobą słyszę głośny śmiech Zibiego. Widzę zdziwione spojrzenia z trybun – taa pewnie hotek Zbysia. Krzywię się na samą myśl i siadam obok statystyków. Toczymy zawziętą rozmowę, która umila mi oczekiwanie na mecz. Spotkanie nie trwa długo i kończy się szybkim 3:0 na korzyść gospodarzy spotkania. Oczekujemy na ogłoszenie MVP, którym oczywiście zostaje Bartman. Kiedy czekam na nich pod szatnią razem z panem Leonem, dodaję zdjęcie ze Zbyszkiem na Facebooka i Instagrama z podpisem „z najlepszym z najlepszych” – żeby nie było, że reszty drużyny nie doceniam. Oznaczam go na zdjęciach a telefon chowam do torebki. Czekamy już dość długo, co mnie niecierpliwi więc bez pukania wchodzę do szatki.
-Panienki, ruszać dupy! Pani Jadzia czeka z kolacją! – zwracam się do brata i Zibiego. Żegnam się z resztą drużyny i już po chwili jesteśmy w drodze powrotnej do domu. Wieczór mija nadzwyczaj spokojnie, państwo Bartman, mimo naszych protestów, wracają do Warszawy. Kieruję się do łazienki, biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Dobrze, że jutro nie mamy treningu. Z tą myślą zasypiam po kilku minutach.

Kolejny dzień rozpoczynam szybkim śniadaniem. Później zabieram się za porządkowanie pokoju, w którym Mela miała u nas mieszkać. Koło południa przyrządzam na szybko pierś kurczaka z ryżem i sałatkę. Chłopcy są niezwykle zachwyceni tym ile jednak potrafię sama zrobić. Pff mieli mnie za przysłowiową blondynkę. O godzinie 17 zbieram się po ukochaną przyjaciółkę a współlokatorom nakazuję rozpalenie grilla i przygotowanie mini imprezki na tarasie. Mimo, że mamy początek października, na zewnątrz jest całkiem ciepło.Ubrana, wychodzę z domu, uprzednio zabierając klucze od Miśkowego samochodu. Po kilkunastu minutach jestem na miejscu i od razu znajduję Amele siedzącą na dworcu. Z dzikim piskiem rzucamy się w swoje ramiona i nie możemy opanować cieknących łez. Po czułym przywitaniu pakujemy jej walizki do samochodu i jedziemy do domu. Naszego domu. Po krótce opowiadam jej co działo się od mojego powrotu do Polski. Nawet nie wiem, kiedy znajdujemy się pod domem. Wchodzimy do ogrodu, gdzie w najlepsze urzędują Zibi i Michał.
-Kochani, chciałabym wam przedstawić Amelię, z którą to przez 5 lat mieszkałam w Stanach.
-Żeby to było tylko mieszkanie – śmieje się do mnie Mela. Po krótkim przywitaniu chłopcy udają się po walizki a my rozkoszujemy się zimnym piwkiem. Chłopcy bardzo dobrze przyjęli moją przyjaciółkę, a Michaś to w ogóle złapał z nią świetny kontakt. Uśmiecham się na widok brata, który wyraźnie zauroczony Amelką opowiada jej o naszym dzieciństwie, siatkówce, przyjaźni z Bartmanem. Jestem niezwykle zmęczona, co zauważa Zbyszek.
-Chodź, zaprowadzę cię do łóżka. – podaje mi dłoń a na sweterek zarzuca swoją bluzę. Żegnamy się z Michałem i Melą, którzy nie mogą się nagadać. Objęta przez Bartmana kieruję się do swojego pokoju. Kiedy już mam wchodzić do sypialni czuję na swoich biodrach ręce atakującego. Odwraca mnie w swoją stronę i wpija w moje usta. Nie potrafię się mu oprzeć. Oddaję pocałunki i czuję jak kierujemy się do sypialni Zbyszka. Obijamy się o ściany by po chwili znaleźć się we właściwym pokoju. Właściciel zamyka drzwi na klucz i po chwili lądujemy na miękkim i niezwykle wygodnym łóżku. Bartman wisi nade mną i patrzy w oczy jakby czekał na pozwolenie. Puszczam mu oczko, uśmiecham się i wyciągam przed nim jak rasowa kotka. Odbiera to jak pozwolenie i już po chwili czuję jego dłonie po wewnętrznej stronie moich ud. Czuję się jak w raju, a wiem, że najlepsze dopiero przede mną. Przed nami. Moja spódnica zostaje ściągnięta a głowa Bartmana ląduje na moim brzuchu, który całuje, jednocześnie ściągając mój sweter. Zatrzymuje się na piersiach, które dokładnie całuje. Zwinnym ruchem ściąga stanik i bierze w usta nabrzmiały już sutek. Prawą dłoń umiejscawia w moich majtkach a ja zaczynam cicho pojękiwać. Kiedy pozbywa się ostatniej części z mojej garderoby postanawiam przejąć nad nim kontrolę. Przerzucam go na plecy i siadam na jego podbrzuszu. Całuję szyję, ściągam koszulkę i pozostawiam mokry ślad swoich ust na jego brzuchu. Moja mała dłoń ląduje w jego bokserkach i czuję, że jest już w pełnej gotowości. Pomaga mi zsunąć z siebie dresy i bokserki i już po chwili leży przede mną tak, jak Pan Bóg go stworzył. Oczywiście Bartman nie byłby sobą jakby nie grał pierwszych skrzypiec. Zrzuca mnie na łóżko, siada nade mną okrakiem i trzyma ręce w mocnym uścisku nad głową.
-Mała, jesteś tego pewna? – szepcze mi na ucho.
-Bartman, kurwa, pokaż mi, że potrafisz się zająć kobietą – przygryzam jego szyję. Zbyszek całuje moje ucho, długie blond włosy, szyję i niespodziewanie wchodzi we mnie. Wydaję z siebie cichy jęk rozkoszy. Początkowo jego ruchy są powolne, lecz spodziewam się, że najlepsze nadejdzie dopiero za chwilę. Czuję, jak przyśpiesza, dodatkowo jedną ręką drażni moje sutki, całuje po twarzy a ja czuję, że spełnienie jest coraz bliżej. Nogami oplatam go i jeszcze mocniej dociskam do siebie. Nie mogę przestać jęczeć i niemalże piszczeć. Twarz Bartmana i jego pomruki, również świadczą o tym, że jest mu dobrze. Dochodzimy w tym samym czasie a ja wydaję z siebie przeciągły jęk. Bartman mocno mnie całuje i kładzie się obok mnie i obserwuje mnie. Widzę na jego twarzy zadowolenie, spełnienie. Po chwili dochodzimy do siebie. Zibi zakłada bokserki a mi podaje swoją koszulkę i moje majtki. Po doprowadzeniu się do porządku kładziemy się do łóżka a Bartman szczelnie nas okrywa kołdrą.
-I jak mała? – uśmiecha się do mnie i zakłada kosmyk włosów za ucho.
-Niesamowicie. – odpowiadam całując go ponownie.

-Wiadomo, w końcu pozycja atakującego do czegoś zobowiązuje. – Wybucham śmiechem a zaraz po mnie atakujący. – Śpij, księżniczko. – daje mi buziaka w czoło i po chwili w cudownych ramionach atakującego niebywale szybko zasypiam. 

~*~

Dobry wieczór!
dość dawno nie było postu, dlatego dziś dość długi zdołałam wyskrobać. 
Mam nadzieję, że to coś na górze da się czytać. 

Zdecydowałam, że kolejny rozdział pojawi się, gdy licznik wybije 15 komentarzy do tego postu:)

Buziaczki :*

18 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. :O
      ło matulu, szalejesz! ale wiesz co? podoba mi się to! i chcę tego więcej!
      weny i czekam na szybkie dodanie kolejnego ;*

      Usuń
  2. BOŻE!! DODAWAJ! JESTEM CIEKAWA CZY MICHAŁ ICH NAKRYJE ;OO
    A MOŻE ONI... TAK...ŻE ONI TO W SEKRECIE?
    Nie mogę się doczekać
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie to opowiadanie wygląda ^^ Czekam na dalsze części ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeden z lepszych blogów . Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejku niby dłuższe ale wciąż krótkie! wiecej wiecej wiecej!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Szalona ja, nadmiar weny nadal daje o sobie znać.
    Włodarczyk, Conte i Wrona
    Kto jest kim?
    Sprawdź sama :)
    http://bajkowe-uniesienie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Akcja się rozkręca ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. Weny życzę :D To jest super *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. Genialny <3
    Po prostu ubóstwiam twojego Bartmana :D A tekst "Wiadomo, w końcu pozycja atakującego do czegoś zobowiązuje" rozwala na łopatki^^
    Czekam na więcej i do następnego! :)
    Pozdrawiam!

    Zapraszam do siebie: chore-ambicje.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń