UWAGA! ROZDZIAŁ +18. CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ.
~*~
-Właściwie to – zaczął Bartman, lecz przerwała mu jego mama.
-Ja od zawsze wiedziałam, że wy do siebie pasujecie –
zaczęła pani Jadzia. – a Ty w końcu znalazłeś kogoś na poziomie – zwróciła się
do syna – A ty Liluś, kochanie, zmizerniałaś w tej Ameryce. A niby tam to
wszyscy otyli. Może zrobię wam jakiś obiad?
-Dzień dobry pani Jadziu – mój brat przerwał jej monolog i
uściskał i ucałował mamę swojego przyjaciela.
-Michałku, ty też coś schudłeś – poklepała go po brzuchu –
no to dzieciaczki wy zbierajcie się na mecz a ja tutaj zostanę i przygotuję wam
wspaniałą kolację! – chłopakom aż zaświeciły się oczy, oczywiście panu Leonowi
również, gdyż on jak nikt inny znał możliwości swojej żony. – Tylko wygrać
macie! Bo zjem wszystko sama z Lilką. – puściła do mnie oczko a ja uśmiechnęłam
się do niej. Od zawsze uwielbiałam tą kobietę. Jest jeszcze dużo czasu do
meczu, lecz ja dostałam dyspozycję by zjawić się wcześniej i rozmasować i
naciągnąć chłopaków przed meczem. Dzięki temu wieczór mam wolny i to masażyści
będą ich regenerować, jeśli będzie to potrzebne. Wychodzimy z domu wraz z panem
Leonem, który w przeciwieństwie do pani Bartman, nie darowałby sobie, gdyby
opuścił mecz pierworodnego.
Pierwszy mecz sezonu 2013/2014 odbywał się na hali
Jastrzębskiego, gdzie zawitali siatkarze BBTSu. Wchodząc na salę ujrzałam
rozgrzewających się siatkarzy. Oczywiście nie omieszkali nie skomentować mojego
jakże sportowego stroju. No co, w szpilkach nie można biegać? Można! A my
dziewczyny jesteśmy w tym bezkonkurencyjne. Po kilkunastu minutach, gdy
przygotowałam swój gabinet pojawiają się po kolei siatkarze. Uwielbiam tych
ludzi, tylko oni potrafią tak szybko poprawić mój humor. Po chwili wchodzi do
mojego gabinetu siatkarz z numerem 9. na koszulce.
-Lilka, przepraszam za mamę, za to, że myśli, że jesteśmy
razem. Jak tylko wrócimy z meczu to ja jej wszystko powiem, obiecuję. – zaczyna
Bartman a ja z uśmiechem go uciszam.
-Spokojnie Zibi, uwielbiam panią Jadzię. Nic jej nie musimy
mówić, nie lubię gdy jest smutna. – uśmiecham się – samo się to jakoś rozwiąże.
Rozbieraj się – mówię i wskazuję, by położył się na łóżku. Już po chwili
rozmasowuję jego mięśnie na barkach. Nagle czuję jego rękę na swoim udzie, pod spódnicą.
-Z tej perspektywy też wyglądasz całkiem całkiem. – mówi z
uśmiechem na ustach i nadal nie zabiera dłoni.
-Bartman zboczeńcu, jedno ci w głowie. – śmieję się i lekko
uderzam go w tył głowy. W końcu gdybym zrobiła to mocniej to jego trener by
mnie zabił. Nachylam się nad nim i szepczę do ucha – wygraj to. – klepię go po
plecach i każę wstać z łóżka.
-Jakaś lepsza motywacja by się przydała – nachyla się i
pokazuje swój policzek a ja bez zastanowienia chcę dać mu w niego buziaka.
Oczywiście jak na Bartmana przystało, nie byłby sobą gdyby nie odwrócił głowy i
nie pocałował mnie w usta. Śmieję się z niego i niemal siłą wypycham go z
gabinetu. Gdy wchodzi do niego Kubiak i patrzy na mnie podejrzliwie, mam
nadzieję, że niczego się nie domyśla.
-O braciszku, przyszedłeś na masażyk? – wystawiam mu język i
gdy jest gotowy zaczynam roztasowywać go. – Misiu, bo jest sprawa.
-No co tam młoda? – mruczy pod nosem.
-Bo pamiętasz, opowiadałam ci o mojej przyjaciółce, Melce.
Mieszkałyśmy razem w Stanach. – robię chwilę przerwy by usłyszeć z jego ust
potwierdzenie. – Widzisz, bo ona jutro wraca do Polski i
cotynatoabyzamieszkałaunas? – mówię na jednym oddechu i oczekuję reakcji Miśka
jak człowiek skazany na śmierć na wydanie wyroku uniewinniającego. Po chwili,
gdy przeanalizował moje słowa odwraca się do mnie a jego twarz przybrała
kamienny wyraz. W myślach powtarzam jak Mantuę: zgódź się, zgódź się.
-No wiesz – Misiek udaje, że się zastanawia – a ładna
chociaż jest? – śmieje się z mojej miny a ja już wiem, że się zgodził.
-Noo tak samo piękna jak ja – wyszczerzyłam się do niego.
-Kurde, to w końcu piękna czy bestia? – zaśmiał się i
niemalże wybiegł z mojego gabinetu potykając się o swoje długie nogi.
-Dupek! – zdążyłam jedynie krzyknąć i po chwili wykonałam
telefon do mojej siostry – Amelii – by przekazać jej dobrą wiadomość. Po dość
krótkiej rozmowie obiecuję odebrać ją z dworca w Jastrzębskim Zdroju. Po
kilkunastu minutach poprawiam na sobie strój, przeczesuję włosy i udaję się na
halę. Po drodze witam się z partnerkami Michała Łasko i Damiana Wojtaszka,
które zdążyłam już poznać i naprawdę polubić. Siadam zaraz przy płycie boiska i
wyciągam swojego iPhona. Postanawiam zrobić chłopakom kilka zdjęć. Chodzę
między nimi i uwieczniam na telefonie ich głupie miny. Po chwili mam już prawie
z każdym z nich „samojebkę a’la Karol Kłos”. Przeglądając galerię śmieję się z
naszych min, póz, mistrzów drugiego planu.
-A ze mną to nie chcesz mieć zdjęcia? – słyszę za sobą
Bartmana i czuję jego dłonie na swoich biodrach.
-Z Tobą zawsze i wszędzie Zbysiu – śmieję się i wyciągam
rękę z telefonem. Pozujemy do przedniej kamerki niczym Anja Rubik i Sasha
Knezevic. Już po chwili mam przynajmniej 100 naszych zdjęć.
-No to teraz leć ich rozwal a ja dodaje nasze zdjęcie na fejsa
i insta – uśmiecham się do niego – będę fejmem! – odwracam się i idę w kierunku
trybun a za sobą słyszę głośny śmiech Zibiego. Widzę zdziwione spojrzenia z
trybun – taa pewnie hotek Zbysia. Krzywię się na samą myśl i siadam obok statystyków.
Toczymy zawziętą rozmowę, która umila mi oczekiwanie na mecz. Spotkanie nie
trwa długo i kończy się szybkim 3:0 na korzyść gospodarzy spotkania. Oczekujemy
na ogłoszenie MVP, którym oczywiście zostaje Bartman. Kiedy czekam na nich pod
szatnią razem z panem Leonem, dodaję zdjęcie ze Zbyszkiem na Facebooka i
Instagrama z podpisem „z najlepszym z najlepszych” – żeby nie było, że reszty
drużyny nie doceniam. Oznaczam go na zdjęciach a telefon chowam do torebki. Czekamy
już dość długo, co mnie niecierpliwi więc bez pukania wchodzę do szatki.
-Panienki, ruszać dupy! Pani Jadzia czeka z kolacją! –
zwracam się do brata i Zibiego. Żegnam się z resztą drużyny i już po chwili
jesteśmy w drodze powrotnej do domu. Wieczór mija nadzwyczaj spokojnie, państwo
Bartman, mimo naszych protestów, wracają do Warszawy. Kieruję się do łazienki,
biorę szybki prysznic i kładę się do łóżka. Dobrze, że jutro nie mamy treningu.
Z tą myślą zasypiam po kilku minutach.
Kolejny dzień rozpoczynam szybkim śniadaniem. Później
zabieram się za porządkowanie pokoju, w którym Mela miała u nas mieszkać. Koło
południa przyrządzam na szybko pierś kurczaka z ryżem i sałatkę. Chłopcy są
niezwykle zachwyceni tym ile jednak potrafię sama zrobić. Pff mieli mnie za
przysłowiową blondynkę. O godzinie 17 zbieram się po ukochaną przyjaciółkę a
współlokatorom nakazuję rozpalenie grilla i przygotowanie mini imprezki na
tarasie. Mimo, że mamy początek października, na zewnątrz jest całkiem ciepło.Ubrana, wychodzę z domu, uprzednio zabierając klucze od Miśkowego samochodu.
Po kilkunastu minutach jestem na miejscu i od razu znajduję Amele siedzącą na
dworcu. Z dzikim piskiem rzucamy się w swoje ramiona i nie możemy opanować
cieknących łez. Po czułym przywitaniu pakujemy jej walizki do samochodu i
jedziemy do domu. Naszego domu. Po krótce opowiadam jej co działo się od mojego
powrotu do Polski. Nawet nie wiem, kiedy znajdujemy się pod domem. Wchodzimy do
ogrodu, gdzie w najlepsze urzędują Zibi i Michał.
-Kochani, chciałabym wam przedstawić Amelię, z którą to
przez 5 lat mieszkałam w Stanach.
-Żeby to było tylko mieszkanie – śmieje się do mnie Mela. Po
krótkim przywitaniu chłopcy udają się po walizki a my rozkoszujemy się zimnym
piwkiem. Chłopcy bardzo dobrze przyjęli moją przyjaciółkę, a Michaś to w ogóle
złapał z nią świetny kontakt. Uśmiecham się na widok brata, który wyraźnie
zauroczony Amelką opowiada jej o naszym dzieciństwie, siatkówce, przyjaźni z
Bartmanem. Jestem niezwykle zmęczona, co zauważa Zbyszek.
-Chodź, zaprowadzę cię do łóżka. – podaje mi dłoń a na
sweterek zarzuca swoją bluzę. Żegnamy się z Michałem i Melą, którzy nie mogą
się nagadać. Objęta przez Bartmana kieruję się do swojego pokoju. Kiedy już mam
wchodzić do sypialni czuję na swoich biodrach ręce atakującego. Odwraca mnie w
swoją stronę i wpija w moje usta. Nie potrafię się mu oprzeć. Oddaję pocałunki
i czuję jak kierujemy się do sypialni Zbyszka. Obijamy się o ściany by po
chwili znaleźć się we właściwym pokoju. Właściciel zamyka drzwi na klucz i po
chwili lądujemy na miękkim i niezwykle wygodnym łóżku. Bartman wisi nade mną i
patrzy w oczy jakby czekał na pozwolenie. Puszczam mu oczko, uśmiecham się i
wyciągam przed nim jak rasowa kotka. Odbiera to jak pozwolenie i już po chwili
czuję jego dłonie po wewnętrznej stronie moich ud. Czuję się jak w raju, a
wiem, że najlepsze dopiero przede mną. Przed nami. Moja spódnica zostaje
ściągnięta a głowa Bartmana ląduje na moim brzuchu, który całuje, jednocześnie
ściągając mój sweter. Zatrzymuje się na piersiach, które dokładnie całuje.
Zwinnym ruchem ściąga stanik i bierze w usta nabrzmiały już sutek. Prawą dłoń
umiejscawia w moich majtkach a ja zaczynam cicho pojękiwać. Kiedy pozbywa się
ostatniej części z mojej garderoby postanawiam przejąć nad nim kontrolę.
Przerzucam go na plecy i siadam na jego podbrzuszu. Całuję szyję, ściągam
koszulkę i pozostawiam mokry ślad swoich ust na jego brzuchu. Moja mała dłoń
ląduje w jego bokserkach i czuję, że jest już w pełnej gotowości. Pomaga mi
zsunąć z siebie dresy i bokserki i już po chwili leży przede mną tak, jak Pan
Bóg go stworzył. Oczywiście Bartman nie byłby sobą jakby nie grał pierwszych
skrzypiec. Zrzuca mnie na łóżko, siada nade mną okrakiem i trzyma ręce w mocnym
uścisku nad głową.
-Mała, jesteś tego pewna? – szepcze mi na ucho.
-Bartman, kurwa, pokaż mi, że potrafisz się zająć kobietą –
przygryzam jego szyję. Zbyszek całuje moje ucho, długie blond włosy, szyję i
niespodziewanie wchodzi we mnie. Wydaję z siebie cichy jęk rozkoszy. Początkowo
jego ruchy są powolne, lecz spodziewam się, że najlepsze nadejdzie dopiero za
chwilę. Czuję, jak przyśpiesza, dodatkowo jedną ręką drażni moje sutki, całuje
po twarzy a ja czuję, że spełnienie jest coraz bliżej. Nogami oplatam go i
jeszcze mocniej dociskam do siebie. Nie mogę przestać jęczeć i niemalże
piszczeć. Twarz Bartmana i jego pomruki, również świadczą o tym, że jest mu
dobrze. Dochodzimy w tym samym czasie a ja wydaję z siebie przeciągły jęk. Bartman
mocno mnie całuje i kładzie się obok mnie i obserwuje mnie. Widzę na jego
twarzy zadowolenie, spełnienie. Po chwili dochodzimy do siebie. Zibi zakłada
bokserki a mi podaje swoją koszulkę i moje majtki. Po doprowadzeniu się do
porządku kładziemy się do łóżka a Bartman szczelnie nas okrywa kołdrą.
-I jak mała? – uśmiecha się do mnie i zakłada kosmyk włosów
za ucho.
-Niesamowicie. – odpowiadam całując go ponownie.
-Wiadomo, w końcu pozycja atakującego do czegoś zobowiązuje.
– Wybucham śmiechem a zaraz po mnie atakujący. – Śpij, księżniczko. – daje mi
buziaka w czoło i po chwili w cudownych ramionach atakującego niebywale szybko
zasypiam.
~*~
Dobry wieczór!
dość dawno nie było postu, dlatego dziś dość długi zdołałam wyskrobać.
Mam nadzieję, że to coś na górze da się czytać.
Zdecydowałam, że kolejny rozdział pojawi się, gdy licznik wybije 15 komentarzy do tego postu:)
Buziaczki :*
PIERWSZA
OdpowiedzUsuń:O
Usuńło matulu, szalejesz! ale wiesz co? podoba mi się to! i chcę tego więcej!
weny i czekam na szybkie dodanie kolejnego ;*
BOŻE!! DODAWAJ! JESTEM CIEKAWA CZY MICHAŁ ICH NAKRYJE ;OO
OdpowiedzUsuńA MOŻE ONI... TAK...ŻE ONI TO W SEKRECIE?
Nie mogę się doczekać
Buziaki :*
Cudownie *.*
OdpowiedzUsuńPięknie to opowiadanie wygląda ^^ Czekam na dalsze części ;D
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńJeden z lepszych blogów . Czekam na więcej !
OdpowiedzUsuńJejku niby dłuższe ale wciąż krótkie! wiecej wiecej wiecej!!! <3
OdpowiedzUsuńSzalona ja, nadmiar weny nadal daje o sobie znać.
OdpowiedzUsuńWłodarczyk, Conte i Wrona
Kto jest kim?
Sprawdź sama :)
http://bajkowe-uniesienie.blogspot.com/
Super :D
OdpowiedzUsuńAkcja się rozkręca ^.^
OdpowiedzUsuńWeny życzę :D To jest super *.*
OdpowiedzUsuńCudo :*
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny ? :D
OdpowiedzUsuńkoło północy :)
UsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńPo prostu ubóstwiam twojego Bartmana :D A tekst "Wiadomo, w końcu pozycja atakującego do czegoś zobowiązuje" rozwala na łopatki^^
Czekam na więcej i do następnego! :)
Pozdrawiam!
Zapraszam do siebie: chore-ambicje.blogspot.com :)
Kiedy kolejny? :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że koło północy :*
Usuń