poniedziałek, 16 maja 2016

XIII



-A tak jasne, już. No więc – wyciągnął dużą kartkę z koperty, rozłożył ją i zaczął czytać, lecz jego mina nie zdradzała niczego – o ja pierdole….
-Misiek do cholery, powiedz, co tam jest – jęknęłam załamana. Zarówno moja jak i Zbyszka mina nie były zbyt pozytywne. Po chwili Misiek wyciągnął telefon z kieszeni i zrobił nam zdjęcie. Sekundę po tym zaczął się śmiać niemal leżąc na podłodze.
-Żałujcie, że nie mogliście się zobaczyć – śmiał się w najlepsze – ale na szczęście zrobiłem wam zdjęcie Bartmany.
-Misiek, Ty idioto! – skoczył do niego Zbyszek i zaczęli się bić ze śmiechem,
-Czyli nie będę najlepszą ciocią na świecie? – zasmuciłam się na chwilę a po chwili również wybuchnęłam śmiechem.
-Trzeba to oblać! – Misiek krzyknął jakby go olśniło.
-Co będziecie oblewać? – usłyszeliśmy głos Melki z korytarza. Pobiegłam i przywitałam się z przyjaciółką.
-Tego, że ja nie będę ciocią a Zibi tatusiem – zaśmiałam się i wskoczyłam Zibiemu na ręce po czym mocno go pocałowałam.
-Dobra, to my jedziemy do sklepu po alko i jedzenie a wy tu ogarnijcie – Zbyszek wziął mnie za rękę i poszliśmy się przebrać. Ubrałam się ipoprawiłam makijaż i poszłam po Zbyszka. Kiedy spojrzałam na niego zaczęłam się śmiać. Byliśmy ubrani niemal identycznie. 
-No, no masz gust mała – zaśmiał się i mnie pocałował. Zeszliśmy na dół, gdzie na nasz widok Mela i Misiek zaczęli się śmiać.
-Jesteście parą czy rodzeństwem? – zaczął się z nas nabijać Misiek. Wystawiłam mu jedynie środkowego palca.
-wrócimy za jakieś dwie godzinki, może trzy – krzyknął Zibi po czym wyszliśmy. Wsiedliśmy do jego Audi i pojechaliśmy do galerii.
-Misiu, pójdziemy na ubrania? – uśmiechnęłam się słodko – mam ochotę sobie kupić nowego Korsa – dałam mu buziaka.
-Długo Ci to zajmie? – popatrzył na mnie z przymrużonymi oczami.
-Pare minutek – uśmiechnęłam się słodko. – No chodź, odwdzięczę się w domu – pociągnęłam go za rękę w kierunku ulubionego sklepu.
Wybranie tej idealnej zajęło mi kilkanaście minut. 
Zadowolona z siebie zapłaciłam za torebeczkę i uśmiechnięta podeszłam do Zibiego.
-Patrz – pokazałam palcem – tamta będzie moją następną. – uśmiechnęłam się i wyszliśmy ze sklepu. Zbyszek kupił sobie nową torbę na treningi a ja buty do biegania. Chłopak poszedł zanieść nasze zakupy do samochodu a ja weszłam do Tesco. Wrzuciłam do wózka mnóstwo chipsów, wódki, napojów. Byłam już po całych zakupach a Zbyszek dopiero do mnie dołączył.
-Gdzieś Ty tyle był ? – jęknęłam ledwo pchając wózek z zakupami. Chłopak od razu go przejął i ruszyliśmy do kasy.
-Spotkałem znajomego i się zagadaliśmy. – uśmiechnął się. Po zapłaceniu sporej kwoty za ogromne zakupy na dzisiejszy wieczór zapakowaliśmy je w wózek i zjechaliśmy na parking. Zbyszek wszystko przepakował i wróciliśmy do centrum.
-idziemy coś jeszcze kupować? – spojrzałam na Zbyszka a on przytaknął. – A co?
-Mój tato ma w niedzielę urodziny, musimy kupić mu prezent, bo zaprosili nas na obiad – uśmiechnął się i pociągnął mnie do Empiku. Wybrał jakąś książkę, którą ponoć jego ojciec już od dawna chciał kupić. Dokupiliśmy jeszcze jakiąś dobrą whisky i ruszyliśmy spowrotem do samochodu. Usiadłam na siedzeniu pasażera, ale Zbyszek nadal nie ruszył z parkingu.
-No na co jeszcze czekamy? – jęknęłam – głodna jestem.
-Mam coś dla Ciebie – uśmiechnął się tak, jak jedynie on potrafił.
-Przestań, za dużo mi kupujesz prezentów – przewróciłam oczami a po chwili na moich kolanach znalazła się ogromna papierowa torba z logo MK.
-Zbyszek, jesteś niepoważny. Idź to zwróć – podałam mu torbę.
-Nie wygłupiaj się Misia, to ta, co Ci się tak bardzo podobała – uśmiechnął się i dał mi buziaka.
-To sama idę ją oddać. – wysiadłam z samochodu i wkurzona poszłam do sklepu. Oczywiście skończyło się to niepowodzeniem bo szanowny Pan Bartman nie dał mi paragonu, a bez tego ani rusz. Zdenerwowana wróciłam do samochodu i nie odzywając się ani słowem ruszyliśmy w stronę domu. W połowie drogi Zbyszek zatrzymał się na poboczu i siadł bokiem do mnie.
-Mała, nie gniewaj się, wiesz, że dla Ciebie mógłbym cały ten sklep wykupić.
-Yhym – mruknęłam.
-Chciałem Ci jakoś wynagrodzić ten czas niepewności, kiedy czekaliśmy na wyniki badania. – pogłaskał mnie po policzku.
-Mogłeś zrobić to w mniej kosztowny sposób. – delikatnie się uśmiechnęłam.
-Ale nie chciałem. – dał mi buziaka.
-Dziękuję – przedłużyłam pocałunek – jesteś kochany, ale nie możesz mnie tak rozpieszczać.
-Ale będę – pocałował mnie – jesteś najważniejsza. – uśmiechnął się a ja rozpływałam się pod jego spojrzeniem.
-A Ty wspaniały – pocałowałam go – jedźmy do domu a w nocy Ci się odwdzięczę – uśmiechnęłam się zadziornie. Nie trzeba było mu dwa razy powtarzać. Po chwili jechaliśmy już w stronę domu.
-mam nadzieję, że się bez nas nie nudzili i ogarnęli jakoś dom. – zaśmiałam się. Weszliśmy z zakupami.
-Zamów pizzę a ja pójdę ich poszukać – uśmiechnęłam się i poszłam do góry. Bez pukania weszłam do pokoju Miśka a to co tam zastałam wprawiło mnie w osłupienie.
-o kurwa – powiedziałam pod nosem i poszłam do Zbyszka. – chodź, musisz coś zobaczyć – zaśmiałam się cicho. Wróciliśmy na górę i uchyliliśmy drzwi.
-No ładnie się bez nas bawili – zaśmiał się cicho. Po chwili zrobił im zdjęcie. Poszłam w jego ślady.
-Będę miała go czym szantażować – zaśmiałam się cicho. – weź ich jakoś obudź. – powiedziałam do Zbyszka z uśmiechem na co on jedynie się wyszczerzył.
-Kubiak, palancie, trening! Jesteś spóźniony! – krzyknął na cały dom.
-O kurwa zapomniałem! – obudzony Misiek zerwał się z łóżka i stanął przed nami nagi, jak go Pan Bóg stworzył. Wraz z Bartmanem nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Po chwili również i Melka podniosła się z łóżka nie wiedząc co się dzieje i zapiszczała.
-Widzisz, mówiłam Ci idioto, że oni zaraz wrócą. – krzyknęła na Miśka, który zasłaniał się kocem. – koniec z seksem Ty niewyżyty dziku! – wykrzyknęła a my zwijaliśmy się ze śmiechu.
-To może my już pójdziemy, widzimy się zaraz na dole – puściłam im buziaczka i razem z uśmiechniętym Zbyszkiem wyszłam z pokoju.
-Co jak co, ale mój brat nie wygląda najgorzej nie? – zaśmiałam się.
-No Twoja przyjaciółka też ma warunki – wyszczerzył się Bartman za co dostał ode mnie w brzuch.

-Koniec z seksem Ty niewyżyty batmanie! – krzyknęłam i uciekłam na dół ze śmiechem. 


~*~

dziękuję za tyle wspaniałych komentarzy!
wracam na stałe. posty będą regularnie dodawane, 
myślę, że raz w tygodniu lub częściej jeśli licznik wyświetleń i komentarzy będzie rósł :)
buziaki!

4 komentarze:

  1. Nie no. Uwielbiam ich. ♥♥♥♥ Buziaki dla ciebie. Czekam na następny rodział.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i bardzo dobrze że tak się to rozwiązało czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekamy na kolejną część

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu mam co czytać! Opłacało się czekać na Ciebie :) Sytuacja fajnie się rozkręca, chociaż chyba wolałabym, żeby Bartman dłużej pożył w niepewności :D
    Dziękuję za rozdział i czekam na kolejny. :)

    OdpowiedzUsuń