niedziela, 20 listopada 2016

XVI

Troszkę mnie nie było, a że nie chce mi się uczyć ( oj zła ze mnie studentka ) napisałam dla Was kolejny rozdział :)
czytajcie, komentujcie, czy w ogóle ciągnąć to dalej, HALO jest tu jeszcze ktoś?



~*~

-O ja pierdole – krzyknął głośno trzymając w ręce wydruk usg.
-No wiedziałam, że tak będzie – jęknęłam ze łzami w oczach i skuliłam się na łóżku. – jak nie chcesz tego dziecka, to ja sobie sama z nim poradzę, nie ma sprawy. – zaczęłam się podnosić z łóżka, lecz złapał mnie mocno za rękę i wciągnął na siebie spowrotem.
-Blondynki to są jednak głupie – przytulił mnie mocno i pocałował. – dałaś mi najwspanialszy prezent, jaki mogłem sobie tylko wyobrazić, kocham Cię Lila. – podniósł moją bluzkę i ucałował jeszcze całkowicie płaski brzuszek – i Ciebie synek też kocham.
-Te Bartman, to będzie córeczka – walnęłam go w biceps a on się tylko zaśmiał.
-Ja zaczynam od syna, córeczka za 3 lata – wyszczerzył się i pocałował mnie.
-Jesteś głupi – wtuliłam się w niego. – wiesz jak się bałam?
-Mnie? – zaśmiał się cicho caly czas wpatrując się w zdjęcie usg.
-Bardziej Twojej reakcji, już miałam całą mowę przygotowaną w razie, gdybyś nie chciał nas już – uśmiechnęłam się do niego.
-Głuptas z Ciebie myszko, nigdy bym Was nie zostawił – pocałował mnie – idę się pochwalić Miśkowi i Melce – wyszczerzył się i podniósł się z łóżka a ja w tym czasie wskoczyłam mu na plecy.
-Melka wszystko wie, to ona mi kazała test zrobić, bo nie mogłam uwierzyć, że mogę być w ciąży – zaśmiałam się. Wyszliśmy z sypialni i zeszliśmy na dół, do salonu, gdzie mój braciszek i przyjaciółka siedzieli na kanapie.
-Misiek, patrz co mam! – wyszczerzył się Zbyszek i podał Michałowi zdjęcie usg.
-Kurwa, masz taką dobrą lustrzankę, a takie zjebane zdjęcia robisz – załamał się Misiek i oddał mojemu chłopakowi zdjęcie. Parsknęłam śmiechem tak, że omal nie spadłam z zbyszkowych pleców.
-Boże, z kim ja jestem – strzeliła sobie face palma Mela.
-Debilu, wujkiem zostaniesz – walnął go w głowę Zbyszek.
-Czyim? – zapytał zdezorientowany Misiek.
-Boże, co za człowiek – zirytowany Bartman postawił mnie na podłodze, podwinął koszulkę i wskazał na mój brzuch – mojego syna! – dodał wyszczerzony Bartman.
-Już Ci mówiłam, że to będzie dziewczynka – mruknęłam zirytowana.
-O kurwa – jedyne co w stanie był powiedzieć Michał a później już tonęłam w jego objęciach natomiast Bartman był poklepywany przez przyjaciela po plecach. – trzeba to kurwa oblać! – wyszczerzył się zadowolony i polecieli ze Zbyszkiem po butelkę wódki.
-Widzisz, mówiłam Ci, że się ucieszy – zaśmiała się przyjaciółka. Usiadłam obok niej na kanapie i przytuliłam ją.
-Zawsze masz rację – zaśmiałam się – więc powiedz, że będę miała córeczkę, to się mi spełni – wystawiłam język.
-Nie, bo się boję Zbyszka – zaśmiała się a ja zaraz za nią. Chłopcy nie szczędzili sobie alkoholu, więc już widzę ich na jutrzejszym porannym treningu. Rozgoniłam ich koło 23 do łóżek. Zbyszek nie chciał iśc beze mnie, ale dopiero, gdy obiecałam, że go jutro wymasuję udał się do łóżka. Ja na szybko ogarnęłam kuchnię a później poszłam się wykąpać. I uśmiechem przyglądałam się sobie w lustrze. Niedługo będę dwa razy większa i pewnie sama się nie poznam. Po szybkim prysznicu ubrałam dużą Zbyszkową koszulkę i poszłam do niego do łóżka. Kiedy poczuł, że wślizguję się obok niego, mocno mnie przytulił do siebie układając swoją wielką dłoń na moim brzuchu. Zadowolona szybko zasnęłam.

Budzik zadzwonił punktualnie o 8. Trening na 10. Zeszłam do kuchni i zrobiłam porządne śniadanie. Po chwili za mną zszedł Zbyszek i Kubiak. Mela jako, że miała dziś wolne, dalej spała. Po zjedzeniu śniadania poszłam do siebie i ubrałam się a na wierz zarzuciłam skórzaną ramoneskę i kamizelkę. 
Jak na grudzień słońce wyjątkowo pięknie świeciło. Zapowiada się cudowny dzień. Gotowa zeszłam na dół, gdzie czekali już na mnie chłopcy. Ledwo postawiłam nogę na ostatnim schodku wkurzony Zbyszek szedł już w moją stronę.
-Jak Ty się ubrałaś?! Jest grudzień, jesteś w ciąży, ściągaj te szpilki z nóg! Gdzie masz zimową kurtkę? – zaczął zdejmować ze mnie ramoneskę.
-Uspokój się debilu, jest ciepło, puść mnie – zaczęłam się mu wyrywać.
-Nie denerwuj mnie nawet – ściągnął mu kurtkę, posadził na małej szafce w korytarzu, zrzucił mi szpilki z nóg i założył ciepłe kozaki. Po chwili opatulił moją szyję grubym szalem i założył puchowy płaszczyk.
-Boże, jesteś debilem. Jak masz być taki codziennie to chyba się stąd wyprowadzę – jęknęłam i wyszłam z domu.
-Po moim trupie, mała – zaśmiał się.
-Żebyś się nie zdziwił – rzuciłam i popatrzyłam na niego „spod byka”. Posłal mi jedynie buziaczka a ja wkurzona zajęłam miejsce kierowcy, bo ci debile za dużo wczoraj wypili. Zadowolony Misiek szedł za nami i wszystko nagrywał.
-Ale będzie co pokazywać dzieciom – zaśmiał się niemal ocierając zły. Całą drogę byłam naburmuszona i zła na nich, a oni tylko się ze mnie śmiali, ze to moje humorki ciążowe. Pff, cwaniaki. Po dojechaniu na halę pierwsza wysiadłam z samochodu i pomachałam idącemu z oddali Wojtaszkowi i Masnemu.
-Lilka, co Ty taka opatulona jak bałwanek? – zaczęli się śmiać.
-Bo mam debila zamiast chłopaka – wyszczerzyłam się do nich i przybiłam z nimi piątkę. Weszłam na halę i skierowałam się do swojego gabinetu. Jak zwykle założyłam legginsy i koszulkę treningową JW. Włosy związałam w wysokiego koczka i z kubkiem herbaty i dokumentami zeszłam na halę obserwować trening chłopaków. Po chwili wchodzą pierwsi zawodnicy a na samym końcu ciągną się skacowani Zbyszek i Michał. Ugh trener ich zabije. Już widzę, jak dostają kazanie od szkoleniowca. Widzę, jak męczy ich kac morderca i wybucham śmiechem.
-Bo widzi trener, tak właściwie to ten alkohol był przez nią – Zbyszek wskazuje na mnie palcem.
-Ale jak to? – dziwi się mężczyzna.
-Lilka możemy powiedzieć? – z kolei teraz słyszę Miśka.
Zaczynam się śmiać a oczy całej drużyny są zwrócone na mnie.
-Możesz, możesz – posyłam mu buziaka.
-No bo wiecie chłopaki, Zbyszek w końcu stworzył coś co ma ręce i nogi! – zaczął się śmiać Misiek a ja parsknęłam śmiechem. Chłopaki od razu zrozumieli o co chodzi i już po chwili leżeli całą sterta wielkich ciał na moim ukochanym.
-Nie uduście mi ojca mojego dziecka! – zaśmiałam się i przyjęłam gratulacje od trenera i sztabu. Chłopaki dopiero po chwili przenieśli swoje czułości na mnie i to ja byłam miażdżona przez ich ciała. Po wielkiej euforii chłopcy w końcu się uspokoili.
-Dobra, idźcie mi stąd, macie dzięki Lilce wolne – zaśmiał się trener a oni znowu podlecieli do mnie i zaczęli podrzucać.
-Stop, stop, niedobrze mi! – jęknęłam i poczułam jak żołądek zaczyna mi wirować. Po chwili mnie postawili. – mdłości mam przez Was debile.

-No to się, cholera, zaczyna – jęknął Bartman czym rozśmieszył całą drużynę. 

4 komentarze:

  1. Nawet nie liczyłam, że dodasz tak szybko nowy rozdział. Fajnie, że Zbyszek akurat tak zareagował. Bałam się, że może się nie ucieszyć, a tu miła niespodzianka. Mam nadzieję, że na kolejny rozdział nie będę musiała długo czekać 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. I opłacało się tyle czekać!
    Zarówno ten, jak i poprzedni bardzo, ale to bardzo mi się podobają.
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo czekałam na rozdział i w końcu się doczekałam. Nawet nie wiesz jak się cieszę😀 Ubóstwiam tego bloga i to jak piszesz. Czekam na następny😘

    OdpowiedzUsuń
  4. 28 year-old Research Assistant II Estele Longmuir, hailing from Winona enjoys watching movies like Private Parts and Orienteering. Took a trip to Barcelona and drives a Bentley Litre Le Mans Sports 'Bobtail'. znajdz te informacje tutaj

    OdpowiedzUsuń