-Co tu się kurwa dzieje? – krzyczy niemal na cały dom
Michał. Szybko schodzę z Bartmana i okrywamy się kołdrą. Czuję się jak
przyłapana na seksie przez rodziców piętnastolatka. A co gorsza, boję się.
-Misiek, to nie tak jak myślisz. – próbuję się jakoś
wytłumaczyć.
-Michu, stary, mi ci to wszystko wytłumaczymy. – próbuje
Zbyszek.
-Kubi, chodź na dół. Dajmy im chwilę, żeby się ubrali. –
ciągnie go za rękę Mela a ja posyłam jej spojrzenie pełne wdzięczności. Po
chwili zostajemy już ze Zbyszkiem sami w pokoju a ja zaczynam się śmiać.
Zbyszek patrzy na mnie jak na kosmitkę, lecz po chwili robi to samo.
-Kurwa, on mnie zabije. – śmieję się dalej. – i wyśle do
rodziców, do Warszawy.
-Nie dam cię nigdzie wywieźć, nie bój żaby mała. – puszcza
mi oczko.
-Mała to jest twoja pała, Zbysiu.
-Ej, jakoś nie narzekałaś przed chwilą – śmieje się i
zaczyna mnie łaskotać. Daje mi buziaka i wstaje z łóżka. Ubiera bokserki i
dresy a mi podaje bieliznę, szorty i swoją koszulkę. Ciekawa jestem jak na ten
widok zareaguje Michaś. Zbyszek łapie mnie za rękę i powoli kierujemy się do
salonu. Siadamy na kanapie, naprzeciwko Kubiego i Melki. Zibi obejmuje mnie
ręką w pasie, co nie uchodzi uwadze Michała.
-Ile to trwa?
-Praktycznie od mojego powrotu do Polski – patrzę mu w oczy.
-I dlaczego ja kurwa o niczym nie wiem?!
-Bo to w sumie, tak jakoś samo wyszło. – odzywa się Zbyszek.
-Jesteście razem?
-Nie – odpowiadam szybko.
-Jeszcze nie – poprawia mnie Bartman i całuje w czoło.
Jestem zaskoczona jego gestem, prawie tak bardzo jak mój brat.
-To dużo zmienia – mówi Kubi a ja patrzę na niego jak na
idiotę. – No co Lilka, skoro on ma jakieś większe zamiary niż tylko seks, gdy
nikogo nie ma w domu, to niech się kręci ten wasz związek.
-Serio? – patrzymy na niego zszokowani.
- No to raczej. Ale wujkiem jeszcze nie chcę zostać. –
puszcza nam oczko.
-No coś ty Misiek, bylibyśmy najlepszą ciocią i wujkiem na
świecie – szturcha go Melka.
-No dobra dobra, ale najpierw zaręczyny, później ślub, a
dopiero później dzieciaczki – tłumaczy jej Kubi a my ze Zbyszkiem patrzymy na
nic jak na idiotów.
-Halo, my tu jesteśmy! – mówi oburzony Bartman.
-No to sobie bądźcie, my mamy ważne sprawy do obgadania –
niemal krzyczy Misiek. Patrzymy na siebie ze Zbyszkiem i od razu wstajemy z
kanapy. Kierujemy się do mojego pokoju.
-Zjadłabym coś. – rzuciłam się na łóżko. Po chwili na swoich
plecach poczułam ciężar Zbyszkowego ciała. – Ała. – jęknęłam.
-Cicho tam na dole. – wyciągnął telefon z kieszeni dresów i
trzymał go przed naszymi twarzami. – Pizza, kebab czy coś bardziej wykwintnego?
-Jeju, nie powinnam tego jeść, przytyję. – jęknęłam. – w Stanach
potrafiłam się powstrzymać od jedzenia a przy tobie się nie da. – zrobiłam
smutną minkę.
-Przecież ważysz z 50 kilo. Co to jest? – wywrócił oczami.
-Pięćdziesiątpięć. – warknęłam.
-szkielet. – dał mi buziaka we włosy. – to co jemy?
-Hmm, weź tą pizzę – przejechałam palcem po ekranie telefonu
– oo i jeszcze tą. – uśmiechnęłam się i już po chwili Zbyszek zamawiał nasze
jedzenie. Oczekiwanie na pizzę umililiśmy sobie rozmową na temat zbliżającego
się meczu.
-Ale ubierzesz moją koszulkę? – jęczy mi nad uchem już
któryś raz.
-Nie chce mi się w ogóle iść na halę. Mam kontuzję przecież.
Jestem na chorobowym. – wystawiłam mu język.
-No, Lilcia, no, proszę, proszę.
-Jezu no przestań już – zrzuciłam go z siebie. Zadzwonił
dzwonek do drzwi. – idź grubasie za nas zapłać. Jak na faceta przystało.
-Boże jak ja z tobą mam wytrzymać, księżniczko. – klepnął mnie
w tyłek i poszedł na dół. Po chwili pojawił się z jedzeniem na które niemal się
rzuciłam.
-Mniaaam, uwielbiam. – wzięłam jeden kawałek i zaczęłam
jeść.
-Trzymam linię, za gruba jestem, mhm – popatrzył na mnie
znacząco a ja tylko wystawiłam mu środkowy palec. Zjedliśmy w miłej atmosferze.
Przy okazji Bartman musiał oczywiście ubrudzić mi pościel sosem pomidorowym. Od
razu oznajmił, że przyjmie mnie na noc do siebie. Zbyszek, kiedy się już
najadł, położył się a ja korzystając z tego ułożyłam wygodnie swoją twarz na
jego klatce piersiowej. Wciąż męczyłam się z ostatnim kawałkiem pizzy.
-Uśmiech – słyszę nad uchem i po chwili słyszę, że zostało
zrobione zdjęcie.
-Bartman, baranie, jem jeszcze. Pokaż mi natychmiast to
zdjęcie! – wyrywam mu telefon z ręki. – Boże wyszłam jak nienażarty grubasek.
-Weź nie histeryzuj! – wyrywa mi telefon i nie chce pokazać
co robi. Odwracam się w drugą stronę udając focha. Po chwili biorę swój telefon
do ręki. Od razu wyświetla mi się zdjęcie, które dodał Zbyszek. „Grubasy i
łóżkowe wygibasy” czytam podpis pod zdjęciem i nie mogę wytrzymać. Wybucham
śmiechem.
-Zibi, twoje fanki mnie zabiją. – daję mu buziaka.
-Oh przestań mój grubasku – wkłada mi rękę pod koszulkę i
zaczyna szczypać brzuszek.
-Przestań, przestań! – nie mogę przestać się śmiać. – będę grzeczna.
– Zbyszek się uspokaja i w końcu możemy w spokoju poleżeć. Nawet nie wiem kiedy
usypiam.
Następnego dnia Zbyszek wraz z Miśkiem, wybiera się na
ostatni trening przed jutrzejszym meczem. Ja w tym czasie nadrabiam czas z
przyjaciółką. Plotkujemy przy naszym ulubionym winie. Zarówno Zbyszek jak i mój
braciszek zostali obgadani. Po drugiej już butelce i rozwiązanym języku
dowiedziałam się, że Mela jest oczarowana Michasiem. Kiedy kończy się wino, bez
wahania dzwonię do Zbyszka, który wraz z drużyną powinien przed chwilą skończyć
trening. Odbiera niemalże natychmiast.
-Co tam skarbie, już się stęskniłaś?
-Zbysiaczku, zrobisz coś dla mnie? – mruczę do telefonu.
-A co byś chciała?
-Kup mi wino, dużo wina – śmieję się widząc minę Melki. –
Proszę, proszę, proszę,
-Nie ma sprawy, będziemy za pół godziny.
-Widzisz kochana, tak to się załatwia – śmieję się i
przybijamy sobie przysłowiową „pionę”.
Czas do powrotu chłopaków spędzamy na rozmowie, śpiewaniu a
nawet płaczu. My dwie plus alkohol to jakaś komedia. Kiedy słyszymy samochód na
podjeździe wybiegamy przed dom.
-Winko, winko, winko. – Melka zabiera wino Zbyszkowi i znów
wpadamy do domu. Rozkładamy się na kanapie. Niezdarnie otwieram butelkę. Po
chwili rozkoszujemy się ulubionym smakiem. Mimo, że jest dopiero szesnasta, my
już mamy mocno w bani. Chłopaki widząc nasz stan śmieją się. Mimo to,
przygotowują nam kanapki, gdyż nie jadłyśmy nic od dawna. Kiedy obie mamy już
dość, chłopcy prowadzą nas do łóżek. Zasypiam od razu.
Czuję, jak ktoś wchodzi do mojego łóżka. Otwieram oczy i
widzę przed sobą Bartmana w samych bokserkach. Uśmiecham się na ten widok i już
po chwili czuję jego usta na swoich. Moja koszulka ląduje na podłodze a
spodenki lecą w kierunku drzwi. Bartman nie zamierza przestawać, lecz w mojej
głowie zapala się czerwona lampka.
-Masz jutro mecz! – spycham go z siebie. Leż grzecznie a
jutro jak wygrasz dla mnie mecz, dostaniesz jeszcze lepszą nagrodę. – dałam mu
buziaka.
-Jesteś okropna myszko. – pocałował mnie i już po chwili
leżał obok wtulając się w moje plecy. Zasypiam po chwili, gdyż jego ramiona są
dla mnie najlepszą poduszką.
-Lilcia, Lilcia, wstawaj! – słyszę głos dobiegający z dołu
domu. Przeciągam się lecz nie chce mi się wstać. Po chwili ktoś otwiera drzwi
mojego pokoju. Gwałtownie podnoszę się z łóżka odsłaniając ciało od pasa w górę
okryte jedynie koronkowym biustonoszem.
-Mama? Tata? – mówię przerażona. Po chwili podnosi się
Zbyszek ukazując swoją gołą klatkę piersiową.
-Jak to mama i tata? – mówi wciąż zaspany. Po chwili otwiera
szerzej oczy. – Kurwa – syczy pod nosem.
-Niespodzianka? – mówi tata, na którego twarzy maluje się
uśmiech.
-No nie wiem czy taka niespodzianka – słyszę głos mamy i
zamieram.
~*~
Dzień dobry!
też się topicie od tych upałów ? Nie chce się wychodzić na pole, więc siedzę przy wiatraku i piszę dla Was :)
taka nuda, nie biorę za to odpowiedzialności :D
15 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ